Dlaczego książka o śnie jest jedną z najlepszych pozycji o samorozwoju

“Och, śpisz do ÓSMEJ TRZYDZIEŚCI? Takiej to dobrze. Ja sobie na takie rzeczy nie mogę pozwolić!”

“Ale przecież sama ustalasz swój plan dnia, dzieci ci nie płaczą, nie musisz być w pracy na konkretną godzinę...”

“No tak, ale marnować tyle dnia. Ja bym tak nie mogła.”

pexels-marcus-aurelius-4064174.jpg

Mniej więcej tak wyglądało wiele moich rozmów ze znajomymi w czasie ostatnich kilku miesięcy. A jeśli cofnąć się o dziesięć lat do czasów studenckich, godzinę prawdopodobnie trzeba by zamienić na coś między dziewiątą a dziesiątą. Bo tak, to ja jestem tą "leniwą" kobietą, która dąży do kolejnych sukcesów w swoim życiu, ale nie wstaje o piątej rano, jak wiele poradników ludzi sukcesu nakazuje.

Przez wiele lat miałam wyrzuty sumienia, nie wstając skoro świt. Nawet kiedy jakimś cudem udawało mi się wdrożyć rutynę porannego wstawania czułam się z tym koszmarnie a przy najmniejszej nawet okazji do powrotu do bardziej ludzkich (w moim poczuciu) godzin, z radością zaprzepaszczałam całe miesiące regularnych pobudek. Szósta rano była w moich oczach niedoścignionym ideałem, którego za nic nie mogłam osiągnąć niezależnie od stosowanych metod. Trochę pocieszał mnie fakt, że podobnego cierpienia doznawała jedna z moich ulubionych pisarek, Joanna Chmielewska, która pracując w minionym ustroju w biurze architektonicznym w ramach protestu przed porannym wstawaniem włożyła w usta swojej książkowej postaci następujące słowa:

Szósta rano to jest godzina do niczego. Zbyt późna do udoju krów, a zbyt wczesna do udoju architektów. 

Joanna Chmielewska, Boczne drogi

Znalazłszy kilka innych przykładów nocnych marków, których nie podejrzewam o lenistwo zdecydowałam się na porzucenie prób drastycznie wczesnego wstawania. Cały czas jednak z tyłu mojej głowy siedziała myśl o tym, że jeśli chcę być naprawdę produktywna, powinnam nauczyć się wstawać przynajmniej o tej szóstej. Wszystkie tego rodzaju myśli minęły, kiedy za namową mojego męża przeczytałam książkę Matthew Walkera Why we sleep. Unlocking the Power of Sleep and Dreams (obecnie dostępne jest polskie wydanie: Dlaczego śpimy. Odkrywanie potęgi snu i marzeń sennych, wyd. Marginesy, 2019). 

Gdybym miała wskazać jedną książkę, która odmieniła moje życie, nie byłby to coachingowy poradnik ani ulubiona beletrystyka a właśnie ta długa, nie uciekająca od odwołań do badań naukowych, a jednocześnie niesamowicie wciągająca, pozycja. Całkowicie stronniczo uważam, że każdy kto chce pracować nad samorozwojem powinien najpierw sięgnąć po Why we sleep.

Sen zajmuje (a przynajmniej powinien) około jednej trzeciej czasu każdego naszego dnia. Zależy od niego w dużej mierze nasze zdrowie fizyczne oraz psychiczne. Mimo to poza enigmatycznym “wysypiaj się” i kilkoma poradami w rodzaju nie picia kofeiny po piętnastej i wyłączenia ekranów na godzinę przed snem, ciężko jest znaleźć poradniki samorozwojowe kładące wystarczający nacisk na to, jak ważny dla całego naszego dnia jest sen. Dzięki książce M. Walkera można to sobie w pełni uświadomić, a także dowiedzieć się, co należy zrobić, żeby wyciągnąć jak najwięcej korzyści z nocnego odpoczynku.

pexels-pixabay-290164.jpg

Przyznam, że nie wiem, jak wygląda polskie tłumaczenie, ale język użyty w oryginalnej wersji był na tyle prosty, że z powodzeniem można go było zrozumieć, mimo że wszystkie rozdziały są bogate w odniesienia do badań naukowych. Każda teoria jest poparta dowodami, a jeśli tak nie jest, autor zaznacza, że dana część jest wyłącznie jego przypuszczeniami.

Jeśli czytasz mojego bloga, prawdopodobnie zależy ci na rozwoju i szukasz sposobów na jak najlepsze wykorzystanie swojego czasu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dokładając kolejne obowiązki skracasz swój sen powtarzając rodzinie i przyjaciołom “wyśpię się po śmierci!”. Myślę, że po przeczytaniu polecanej przeze mnie książki zmienisz zdanie. Oto kilka mniej oczywistych faktów i mitów, które poddaje ocenie M. Walker:

MIT: Sypiam 6 godzin na dobę i świetnie sobie radzę. 

Być może myślisz, że posiadasz gen, który pozwala ci spać 6 godzin na dobę bez negatywnych skutków. Szansa, że masz ten gen, jak podaje M. Walker, jest mniejsza niż prawdopodobieństwo, że trafi cię piorun. A teraz pomyśl, jak wiele osób dookoła powtarza, że dobrze sobie radzi z małą ilością snu. Naprawdę myślisz, że twoje otoczenie, wliczając w to ciebie składa się z tak wielu z tych szczęśliwych przypadków?

PRAWDA (w większości): Potrzebujesz 7-8 godzin snu na dobę.

Może się to zmienić w zależności od tego w jakim jesteś wieku i rzadkich anomalii genetycznych. Ale zakładając, że nie jesteś już nastolatkiem ani nie przechodzisz jeszcze na emeryturę - tak, potrzebujesz 7 do 8 godzin snu na dobę, żeby dobrze funkcjonować.

MIT: Kiedy po zarwanej nocy jedziesz samochodem wystarczy, że otworzysz okno i wypijesz kawę a wszystko będzie dobrze.

Badanie przeprowadzone w Australii na dwóch grupach dorosłych pokazało, że poziom reakcji osób po nieprzespanej nocy jest porównywalny z reakcjami kierowców z zawartością 0.08% alkoholu we krwii (w Polsce legalny limit wynosi 0.02%). Oznacza to, że wsiadanie za kierownicę po nieprzespanej nocy jest równie nieodpowiedzialne, co prowadzenie po alkoholu. Dalsze badania wykazały, że żadne z typowych metod - spożywanie kofeiny, dostęp do świeżego powietrza, itp. nie wpływają w znaczący sposób na poprawę reakcji niewyspanego kierowcy.

PRAWDA: Alkohol pogarsza jakość snu.

Alkohol, zwłaszcza pity wieczorem, pogarsza jakość naszego snu, znacząco skracając fazę REM. Nawet jeśli wydaje ci się, że po alkoholu łatwiej jest ci zasnąć, to tak naprawdę jakość tego snu jest znacznie gorsza niż gdybyś zasnął później, ale bez spożywania alkoholu.

MIT: Nauka całą noc przed egzaminem uratuje ci życie (a przynajmniej ocenę)!

Jeśli nie uczyłeś się wcześniej niczego i zaczynasz koło północy, coś w tym może być. Zakładając jednak, że uczyłeś się przynajmniej w trakcie dnia poprzedzającego egzamin zrobisz swojej ocenie przysługę wysypiając się. Liczne badania wskazują, że aby coś zapamiętać potrzebny jest sen. Nawet krótka drzemka w trakcie dnia sprawi, że wieczorem będziesz lepiej pamiętać to, czego uczyłeś się rano. 

MIT: Każdy może wstawać wcześnie rano, wystarczy chcieć!

Pora wstawania zapisana jest w naszych genach. Oczywiście możesz nauczyć się kłaść spać i wstawać o nienaturalnej dla ciebie godzinie, ale nie przyniesie to żadnej korzyści. Wręcz przeciwnie - przestawiając na siłę swój naturalny rytm życia, możesz spodziewać się jedynie negatywnych skutków ze strony twojego organizmu.

Ostatni z wymienionych mitów jest moim “ulubionym”, ponieważ osobiście cierpiałam przez niego latami. Teraz, uważnie obserwując mój organizm wiem, że najlepiej funkcjonuję spędzając w łóżku czas między północą a ósmą trzydzieści, co daje mi około siedem i pół godziny snu (Pamiętaj, nie cały czas spędzony w łóżku jest snem! Opaski śledzące fazy snu, jak fitbit, mogą ci pomóc ustalić ile faktycznie przesypiasz.) Pozwalając sobie na zdrowy sen w tygodniu sprawiam także, że moje weekendy są bardziej produktywne. Nie muszę niczego odsypiać, bo nie mam żadnych “zaległości”. Wyspana, jestem też bardziej wydajna w trakcie dnia.

Zdaję sobie sprawę, że nie każdy z nas ma tyle szczęścia, żeby móc samodzielnie wybierać godziny snu. Mamy pracę, dzieci i inne obowiązki. Dla takich osób M. Walker także ma wiele sprawdzonych i praktycznych rad, które pomogą w jak najlepszym wykorzystaniu tych cennych kilku godzin.

Jeśli chcesz zmienić swoje życie na lepsze, ale nie wiesz jaki powinien być pierwszy krok, polecam zacząć od snu. Być może nie ufasz mi, ale kiedy dowiesz się, że Why we sleep sprawiło, że Bill Gates zdecydował się na zmianę swoich nawyków związanych ze snem, dasz tej książce szansę przekonać także siebie.

Previous
Previous

Nie, nie możesz wszystkiego, a coach to nie mówca motywacyjny

Next
Next

Czegokolwiek się uczysz, uczysz się dla siebie, czyli kilka słów o wewnętrznej motywacji